Z komentarzy pod poprzednim postem wywnioskowałam, że wielu z Was ciekawi jak lokówka stożkowa sprawdziła się na moich włosach. Kupiłam ją pod wpływem impulsu. Dopiero po jej zakupie dotarło do mnie, że przecież moje włosy są proste jak druty i w przeszłości każde spotkanie z lokówką kończyło się fiaskiem. Loki trzymały się max. pół godziny, utrwalanie lakierem nic nie dało. Kręcenie na papiloty dawało efekt porcelanowej lali. Warkoczyki? Dawno niemodne. Pogodziłam się więc z prostymi włosami. Ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. W dodatku, wyczytałam, że taką właśnie lokówką można wyczarować piękne fale i loki- takie, jakie zawsze mi się podobały. Zatem, za 99, 90 zł lokówka Remington Pearl Wand wylądowała w moim koszyku.
Kilka faktów technicznych. Lokówka posiada regulację temperatury od 130 do 210 stopni. Nagrzewa się w 30 sekund. Kabel jest dość długi- 3 m, w opakowaniu znajdziemy również pokrowiec, do którego można włożyć gorącą lokówkę. Do lokówki była dołączona rękawiczka, której zadaniem ma być ochrona palców przed poparzeniem, ale zrezygnowałam z jej użytkowania. Jest to najzwyklejsza w świecie rękawiczka więc nie widzę sensu jej w ogóle zakładać.
Na początku miałam ogromny problem z jej obsłużeniem. Jak widzicie, pasma należy zawijać palcami i przytrzymać przy samym końcu lokówki. Trzeba przy tym uważać, aby się nie poparzyć. Ja radzę sobie w ten sposób, że przytrzymuję kilka pojedynczych włosków, wtedy lok zostaje zakręcony prawie do końca. Największy problem sprawia mi kręcenie spodniej warstwy włosów, z resztą jest o wiele łatwiej. Kwestia wprawy. W zależności od tego jakiej grubości pasmo nawiniemy na lokówkę, taki skręt uzyskamy. Poniżej przedstawiam Wam pojedyncze loczki.
Zakręcenie wszystkich włosów zajmuje mi ok. 30- 40 minut. Mam gęste włosy, dlatego tak długo to trwa. Nie potrzebuję przy tym niczyjej pomocy. Na początku obawiałam się, że nie dam rady sama zakręcić włosów, jednak moje dwie lewe ręce poradziły sobie z tym. A musicie wiedzieć, że w kwestii stylizacji włosów jestem totalną niezdarą. Kucyk, koczek oraz suszenie to jedyne czynności, jakie potrafię wykonać samodzielnie i precyzyjnie. Nawet przy prostowaniu potrzebowałam czyjejś pomocy, szczególnie przy tylnich warstwach włosów. Dobra, dość teorii, zapraszam na efekt końcowy.
Włosy przed (odgniecenie zawdzięczam Invisibobble) oraz po. Prawda, że urocze? Włosy nie są zakręcone idealnie, muszę jeszcze sporo popracować. Niektóre pasma zakręciłam niedbale, wybaczcie. To dopiero moje trzecie użycie lokówki, ale i tak uważam, że nie jest najgorzej.
A na koniec niezwykle istotna rzecz. Na początku pisałam Wam, że moje włosy są odporne na stylizację. Pierwszym razem nie użyłam lakieru w celu utrwalenia fryzury. Chciałam przetestować trwałość nieutrwalonego skrętu. Nie oszczędzałam włosów- leżałam, włosy związałam, skręt pod koniec dnia pozostał praktycznie bez zmian. Jedynie delikatnie się rozluźnił. Drugim razem, w Wigilię, utrwaliłam loki lakierem Wellaflex, w mojej mieścinie było niezwykle wilgotno i deszczowo. Obawiałam się, że loki nie wytrzymają takiej przeprawy. Wytrzymały. Bez najmniejszego uszczerbku.
Jeżeli zastanawiacie się nad tą lokówką, polecam ją szczerze. Poradzi sobie nawet z tak opornymi włosami jak moje. Cena oscyluje w granicach 100 zł, ale jest to zakup na kilka dobrych lat. Producent daje gwarancję na 5 lat. To naprawdę długo. Loki i fale tworzy przepiękne. Jej użytkowanie nie jest tak straszne jak się wydaje, wystarczy zakręcić kilka pasm i nabieramy
wprawy :) Mam nadzieję, że moja fryzura Wam się podoba. Zawsze to jakaś odmiana dla blond drucików :)
Wow, efekt cudowny:)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo mi się podoba :))
UsuńSuper loczki :)
OdpowiedzUsuńDzięki :))
UsuńMasz piękne włosy :) Też mi się marzy ta lokówka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNa pewno nie pożałujesz zakupu.
Właśnie jestem przed zakupem lokówki i czytam recenzje. Twoje loki są piękne i bardzo mi się podoba efekt końcowy. Masz dużo dłuższe włosy od moich, ale mam nadzieję, że nie zrobię sobie tragedii, jak już się zdecyduję na konkretny model ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie ok. ;) Koniecznie daj znać na jaki model się zdecydowałaś. Przy krótszych włosach może lepsza będzie klasyczna z klipsem ;)
Usuńteż mam tę lokówkę, podoba mi się w niej to, że można wyczarować nią różne loki :)
OdpowiedzUsuńTo jej niewątpliwa zaleta :)
UsuńJeszcze kilka razy popróbujesz i zaczną wychodzić Ci idealne loczki :)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :) Ale chyba nie jest tak źle jak na razie :)
UsuńKochana, ja w zestawie miałam specjalną rękawiczkę, żeby właśnie uniknąc poparzenia :D
OdpowiedzUsuńA też tworzę taki post :D ..postaram się przed studniówkami dodac :D
No ja właśnie też mam niby specjalną,ale wcale nie chroni przed ciepłem. Zwykła zimowa rękawiczka ;D
UsuńAle radzę sobie bez niej :)
Wspaniały efekt! w takich chwilach żałuję braku długich włosów:D
OdpowiedzUsuńZawsze można zapuścić :)
UsuńEfekt bardzo mi się podoba ;) świetnie wyglądałyby też spięte z boku i tył rozpuszczony ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie miałam na bok spięte na Wigilii :) Ale jakoś nie pomyślałam, żeby fotkę zrobić.
Usuńa ja nie używam lokówek ;)
OdpowiedzUsuńpiękne loki, bardzo ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuńŚliczne <3
OdpowiedzUsuńSuper efekt! Kiedyś myślałam o tej lokówce ale w końcu zrezygnowałam bo stwierdziłam że będzie mi szkoda czasu na jej używanie :P ale uwielbiam takie loki... chyba sprawa kupna będzie do ponownego przemyślenia :P
OdpowiedzUsuńO Boże, jak to ślicznie wygląda. Jak dla mnie wyszły wspaniale. No i teraz będę ciułała pieniądze na tę lokówkę :)
OdpowiedzUsuńPiękny efekt, bardzo mi się podoba. Dałaś mi nadzieje, że moje oporne włosy może dzięki tej lokówce wreszcie się zakręcą :)
OdpowiedzUsuńcudne te loczki!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje włosy :) i przekonałaś mnie do zakupu lokówki ! ;p
OdpowiedzUsuńMnie by się przydało takie urządzenie :D
OdpowiedzUsuńOd dosyć dawna marzy mi się lokówka stożkowa, jednak zainwestowałam w prostownicę Remingtona, którą można robić cudne loczki :)
OdpowiedzUsuńUżywam dokładnie tej samej lokówki :) Jest wspaniała.
OdpowiedzUsuń