Witajcie Kochane :* Na wstępie chciałam Wam podziękować, ponieważ ten post jest moim setnym, a bez Was- moich Czytelników, nie byłoby tego. Jestem w szoku, że udało mi się tak długo wytrwać i nie pałałam przysłowiowym słomianym zapałem.
Dziś mam dla Was recenzję kolejnej maski Kallosa, która podbiła moje serce. Po przetestowaniu czterech masek jestem w szoku, że każda odpowiada moim włosom i jestem z nich niezmiernie zadowolona.
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Hydrogenated Polysobutebne, Parfum, Cyclopentasiloxane, Dimethiconli, Panthenol, Theobroma Cacao Extract, Hydrolyzed Ceratin, Hydrolyzed Milk Protein, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Metchylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Moja opinia
Gdy tylko zobaczyłam, że w ofercie masek Kallosa jest wariant czekoladowy- zapragnęłam ją mieć. Jeżeli się mylę- poprawcie mnie, ale na rynku jest mało masek do włosów o takim zapachu. Recenzje również zbierała pochlebne, więc popędziłam do Marysieńki i we wrześniu znalazła się na mojej półce. Czekała na swoją kolej i się doczekała. Nie będę ukrywać, że bardzo się z nią polubiłam. Od czego zacząć? Może od ceny. Jako, że straszne skąpiradło ze mnie, cena ok. 6 zł jest jej niekwestionowanym atutem. Zapach- obłędny. Choć bardziej wyczuwam w nim kakao niż czekoladę i jest nieco sztuczny, bardzo go lubię. Co ważne, zapach bardzo długo utrzymuje się na włosach, bo nawet dwa dni, co uważam za świetny wynik- biorąc pod uwagę, że zapach wersji bananowej znika z włosów bardzo szybko. Działanie również ma znakomite. Używam jej najczęściej jako maski na ok. 30 minut i w takiej roli sprawdza się najlepiej.Włosy po jej użyciu są niezwykle miękkie i lśniące, nie ma najmniejszych problemów z ich rozczesaniem. Zaznaczam tu po raz kolejny, że nie jestem w stanie określić jej wpływu na stan włosów, oceniam jedynie efekt doraźny. Na stan moich włosów mają zapewne wpływ złożona pielęgnacja i inne czynniki. Ogromny plus również za to, że pomimo zawartości mlecznych protein i keratyny- maska służy moim włosom. Przypuszczam, że są one w minimalnym stężeniu. Jeden minus, jaki w niej dostrzegam, to konsystencja, która- wolałabym, aby była nieco bardziej treściwa. Ale wydajność oceniam wysoko, ponieważ ładnie pokrywa włosy.
Jeżeli nie miałyście jeszcze tego wariantu Kallosa, polecam Wam go wypróbować.
Miałyście tą słodką czekoladkę?
Koniecznie napiszcie, czy się u Was sprawdziła :)
Ja też ją mam, a właściwie ją kończę. Wydaje mi się że jest lepsza od wersji keratina ;)
OdpowiedzUsuńooo pierwszy raz widzę ten produkt
OdpowiedzUsuńOstatnio wszyscy piszą o Kallosach, a ja coraz bardziej chcę przetestować inne od arganowego.
OdpowiedzUsuńChętnie bym jej spróbowała bo uwielbiam zapach czekolady ale muszę w końcu kupić coś bez protein :D
OdpowiedzUsuńGratuluję setnego posta! :) Lubię maski kallos, ale w tej pewnie nie odpowiadałby mi zapach, nie lubię czekolady w kosmetykach ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś koniecznie będę musiała ją dorwać! :)
OdpowiedzUsuńTrzeba mi było jej nie wysyłać xD
UsuńMam kallosa czekoladowego, na razie stoi w zapasach, chociaż tuż po zakupie użyłam go raz i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMam wersję latte ale tą też mam chęć wypróbować :)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie miałam ale jest na chciej liście :)
OdpowiedzUsuńCzekoladowa maska musi być moja :) Po wykończeniu tych co mam muszę wrócić znów do Kallosa :)
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasie i ciekawa jestem, jak na mnie wpłynie ;P
OdpowiedzUsuńChciałam kupić tę maskę, ale niestety nie mogłam jej dostać, kupiłam za to maskę Kallos Latte z proteinami mlecznymi, jest świetna :)
OdpowiedzUsuńMam tego Kallosa czekoladowego i jestem z niego zadowolona, a zapach ma obłędny to prawda:)
OdpowiedzUsuńWidziałam go w Hebe, ale przed zakupem powstrzymywały mnie zapasy kosmetyków do włosów, jak tylko się z nimi uporam na pewno wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam kallos latte, mój ideał, ale musze wyprobować tę czekoladową wersję, strasznie mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńObecnie mam wersję bananową, ale czekoladową też chcę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńLubię maski z Kallosa. A jeśli chodzi o czekoladową maskę z Kallosa, to już jest marzenie! :3
OdpowiedzUsuńlubię te maski, są tanie a świetnie się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńlubię kosmetyki Kallosa
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbowałabym i tą
mam ją i jestem zakochana w zapachu i działania :)
OdpowiedzUsuńMleczna maska Kallos się u mnie w ogóle nie sprawdziła, ale może z tą byłoby inaczej :) Skuszę się chyba przez zapach :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem jaką maskę kupię następną;) Dzięki Twojej recenzji kupiłam bananową i jestem zachwycona:D Dobrze wiedzieć że jest w Marysieńce, jak będę miała okazję to tam zajrzę;)
OdpowiedzUsuńJak skończę Keratin to będę musiała się skusić na tą lub bananową, ich zapachy mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńJa ciągle kupuje wersje waniliowa ;)
OdpowiedzUsuńje jeszcze nie miałam żadnej maski Kallos, ale chętnie zacznę właśnie od tej :)
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej, ale nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńuwielbiam maski Kallos'a ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak sprawdzałaby się u mnie, z mlecznego Kallosa nie byłam zadowolona, ale może warto spróbować inne wersje :)
OdpowiedzUsuńo matko ale bym powąchała!
OdpowiedzUsuńCzekoladka kusi bardziej niz bananek! ;))
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy żadnego Kallosa, oprócz odlewki Keratin, która czeka na swoją kolej:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie są dostępne w większych drogeriach.
Mam jej litrową wersję. Kupiłam ze względu na ten zapach właśnie. Moim włosom też służy, chociaż, niestety, blasku im nie dodaje. Ale to jedyny minus, jaki w niej znalazłam.
OdpowiedzUsuń