Z masek Kallos jestem bardzo zadowolona i chętnie sięgam po kolejne nowości. Tak też było z wersją aloesową- gdy zobaczyłam ją na sklepowej półce, musiała znaleźć się w moim koszyku. Ostatnimi czasy bardzo polubiłam produkty z zawartością aloesu, moje włosy są mi za to wdzięczne. Odkąd dbam o nawilżenie, kondycja moich włosów stała się znacznie lepsza.
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Parfum, Citric Acid,Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
Maska znajduje się w charakterystycznym litrowym opakowaniu. Uważam to po części za jej minus, ponieważ bardzo długo się je zużywa. Nawet, jeżeli porobimy odlewki. W dość krótkim składzie na czwartym miejscu znajduje się tytułowy aloes. Cena- standardowo ok. 10-12 zł. Jeśli chodzi o dostępność, są to na pewno drogerie Hebe, sklepy fryzjerskie, drogerie Laboo, Kallosy pojawiają się w coraz większej ilości sklepów kosmetycznych. Zapach maski jest przepiękny, przypomina mi płyn do płukania tkanin- delikatny i świeży. Niestety, na włosach nie utrzymuje się długo, nad czym ubolewam. Konsystencja jest dość gęsta. Działanie maski bardzo mi się spodobało. Włosy po jej użyciu są miękkie, wygładzone i puszyste- nie zauważyłam obciążenia czy efektów ubocznych. Bez problemu się rozczesują. Próbowałam ją tuningować olejem i w takiej mieszance również znakomicie się sprawdziła. Dopisuję ją do moich ulubieńców. :)
Lubicie maski Kallos? Jakie są Wasze ulubione?
U mnie sprawdził się każdy Kallos :)
OdpowiedzUsuńMam i lubię :)
OdpowiedzUsuńja mam bananową i jestem zadowolona.. nie wiem kiedy ją wykończę, ale na pewno dalej będę testować jakieś maski z kallosa :D +obserwuję :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze :) koniecznie muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa jestem obecnie bardzo zadowolona z wersji mlecznej i botox :) Natomiast z arganowej i jaśminowej totalnie nie.Tej jeszcze nie miałam, widnieje na mojej liście na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna tej z proteinami ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory moje ulubione Kallosy, to Color i bananowy :)
OdpowiedzUsuńAloesowego jeszcze nie miałam, ale moim włosom bardzo pasuje aloes, więc pora wypróbować Kallos Aloe :)
Pozdrawiam!
Miałam tą maskę z Keratyną i używam do golenia nóg, bo na włosy się nie nadała zupełnie.
OdpowiedzUsuńTej akurat nie mam ale juz wiem zr bedzie moim kolejnym typem :-)
OdpowiedzUsuńKallosy bardzo lubię, ale do tego podchodzę z rezerwą. Wygląda na to, że moje włosy nie lubią aloesu. :(
OdpowiedzUsuńW przyszłości na pewno ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńo, koniecznie muszę wypróbowac! :D
OdpowiedzUsuńLubię maski kallosa :) tego jeszcze nie miałam :P
OdpowiedzUsuńOoo, chyba wpiszę go na listę do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować, u mnie najlepiej sprawdza się Silk :D
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie tym zapachem. Miałam dwie maski z Kallosa i szału u mnie nie zrobiły. Drugą męczę do tej pory. Litrowe opakowania to zdecydowanie zbyt duża pojemność jak dla mnie.
OdpowiedzUsuńja jeszcze mam maskę latte i bardzo ją polubiłam, chyba znalazłam ideał :)
OdpowiedzUsuńKolejny Kallos który chce wypróbować ;d
OdpowiedzUsuń