Tusz do rzęs to jeden z kosmetyków, bez którego nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. Precyzyjnie wytuszowane rzęsy to mój mały fetysz. Zwracam na to uwagę zarówno u siebie jak u innych osób. Nienawidzę posklejanych rzęs, jeśli takowy efekt uzyskam- igła idzie w ruch, grudek nie może być. Kupując mascary, w 90% przypadków wybieram silikonowe szczoteczki, one zapewniają mi oczekiwany efekt, a rzęsy się nie sklejają i ostatecznie nie wymagają poprawek. Mascarę Maybelline Colossal Go Extreme Leather Black wygrałam na portalu wizaz.pl. Z własnej woli raczej bym jej nie kupiła właśnie ze względu na szczoteczkę, która silikonowa nie jest. Jeśli jesteście ciekawe, czy tusz spełnił moje oczekiwania, zapraszam do lektury :)
Mascarę dostaniemy w drogeriach z szafami Maybelline. Jej cena to- jeżeli się nie mylę- ok. 30 zł. Uważam, że to dużo. Często używałam mascar, których cena nie przekraczała 10 zł, a efekt był fenomenalny.
Szczoteczka jest specyficznie wyprofilowana. Jak możecie zauważyć, włosie jest gęste i różnej długości. Szczoteczka nabiera umiarkowaną ilość tuszu. Nie za mało, nie za dużo.
To pierwsza mascara Maybelline jaką mam okazję używać. W momencie robienia zdjęć w celu pokazania Wam jak tusz prezentuje się na moich rzęsach doszłam do wniosku, że na zdjęciach wygląda o wiele lepiej niż w rzeczywistości. Mi niestety nie do końca podpasował ten tusz. Przede wszystkim ze względu na tradycyjną szczoteczkę. Mam wrażenie, że nie do końca rozdziela rzęsy tak jak powinno być. Nie wydłuża tak jakbym tego chciała, z pogrubieniem jest podobnie. Na plus działa to, że nie osypuje się w ciągu dnia, a podczas demakijażu nie mam problemu z jego zmyciem. Na zdjęciach prezentuje się bez zarzutu, ale ja mimo wszystko będę upierdliwa i nie kupię go ponownie. Chyba wyczuł, że robię zdjęcia w celach recenzji i postanowił się pokazać z lepszej strony :D Używałam jednak o wiele lepszych kosmetyków z tej kategorii, których cena była nawet trzy razy niższa.
Lubię tusze z tej firmy, ale tego jeszcze nie miałam ;) Faktycznie niektóre tańsze tusze są takiej samej jakości, a nawet lepsze, mimo wszystko na promocjach chętnie kupuję te z tej firmy.
OdpowiedzUsuńA ja preferuję właśnie włochate szczoteczki :)) Twoje rzęsy wyglądają pięknie, no ale skoro na zdjęciach wygląda lepiej, to chyba go nie kupię. W sumie sama uwielbiam mieć piękne rzęsy, niestety nie zawsze mam czas na makijaż, więc zrobiłam sobie przedłużanie metodą 1:1 i jest cacy. :)
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu rozdanie- może się skusisz? ;)
www.mamawplaskimobuwiu.blogspot.co.uk
Wydaje mi się, że wydłuża rzęsy ,ale ich w ogóle nie pogrubią :) nie skusze się na tą maskarę ;)
OdpowiedzUsuńMasz mega dlugie rzesy, nawet ten tusz daje rade, bo Twoja naturalki sa swietne same w Tobie ;)
OdpowiedzUsuńZ maybelline polecam Ci nowy tusz lash sensational, obecnie moj ulubieniec ;)
Wow efekt jest super!
OdpowiedzUsuńładny efekt daję :)
OdpowiedzUsuńPrzy dwóch warstwach całkiem ładnie wydłuża, ale masz rację czasem lepszy efekt można uzyskać stosując coś tańszego :)
OdpowiedzUsuńTusz tuszem, jaki Ty masz przepiękny kolor oczu!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się efekt wydłużenia jaki daje :)
OdpowiedzUsuńMam tusz z Maybelline kupiony w biedronce i w sumie też mi średnio leży. Wole te tańsze :)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za tymi tuszami :)
OdpowiedzUsuńjakie Ty masz meeega rzęsy!!
OdpowiedzUsuńMoją ulubiona maskarą jest podstawową wersję Colossal'a w wersji wodoodpornej, tej nie miałam :)
OdpowiedzUsuńOoooo matko kochana jakie cudowne rzęsy !!! Nie próbowałam nigdy tej maskary ale teraz muszę ją mieć !! :)
OdpowiedzUsuńWolę Colossal Volume Express ;)
OdpowiedzUsuń