Cześć :) Staram się dopieszczać włosy jak tylko mogę. Ostatnio wyglądały na takie bez życia i smętne. Przez upały rzadko nosiłam rozpuszczone, wysoka temperatura wymuszała warkocze, koki i kucyki. Ze względu na zaniedbanie myślałam, że ich kondycja drastycznie się pogorszyła. Na szczęście pomyliłam się. Wystarczyło kilka zabiegów i włosy nabrały blasku i miękkości. Przedostatni good hair day był tak dobry, że nawet otoczenie zwróciło mi uwagę, że włosy wyglądają fantastycznie. Niestety, z braku czasu i możliwości nie uwieczniłam tego na zdjęciach. Musicie wierzyć mi na słowo. Zestaw, który przygotowałam na dziś sprawił, że włosy otrzymały porcję cudownych składników i odwdzięczyły się bardzo dobrym wyglądem. Jesteście ciekawe co z tego wyszło?
W suche włosy wtarłam sporą ilość żelu aloesowego Gorvita. Włosy wchłonęły go w mgnieniu oka. Upały dały się we znaki jeśli chodzi o nawilżanie, a raczej jego brak. Na tak przygotowane włosy nałożyłam olej z pestek arbuza, który to moje blond kudełki bardzo polubiły.
Po około godzinie zmyłam olej cedrowym mydłem Babuszki Agafii, a następnie, po osuszeniu włosów, zaaplikowałam balsam Green Pharmacy, który służy moim włosom w ogromnym stopniu. Lubię mieć świadomość, że dostarczam moim włosom coś porządnego, a nie samą chemię i puste składniki.
Włosy wysuszyłam, lecz nie do końca. Z tego też względu zdjęcia zrobiłam w taki sposób. Niedosuszone pasma sprawiały nieestetyczne wrażenie i nieładnie wyglądały. W takich ujęciach wyglądają naprawdę fajnie i zdjęcia oddają rzeczywisty ich stan.