czwartek, 30 kwietnia 2015

Zdzierak idealny? Kilka słów o peelingu do dłoni Eveline

Cześć :) Dziś mam dla Was recenzję produktu, o którym pisałam w ulubieńcach kwietnia. Mowa o peelingu do dłoni firmy Eveline z serii Argan&Vanilla. Kiedyś już miałam okazję używać zdzieraka tej samej firmy i moje wrażenia były jak najbardziej pozytywne. Tym razem również się nie zawiodłam! Zapraszam do dalszej lektury.


Opis producenta 
(ze strony: http://sklep.eveline.eu/)

Innowacyjna formuła 8w1, bogata w składniki aktywne skutecznie pielęgnuje skórę dłoni i przywraca jej aksamitną gładkość.

Kompleksowe działanie 8w1:
1. Delikatnie oczyszcza i złuszcza martwe komórki naskórka. 2. Intensywnie nawilża. 3. Przywraca jedwabistą gładkość. 4. Regeneruje i odżywia. 5. Nadaje sprężystość i elastyczność. 6. Rozjaśnia przebarwienia. 7. Wyrównuje koloryt. 8. Koi i łagodzi podrażnienia.

TECHNOLOGIA YOUNG HAND & HYALURON™
odmładza i wygładzaskórę dłoni oraz przywraca jej głęboki poziom nawilżenia
RENEWAL HANDS COMPLEX™,OLEJEK ARGANOWY, MASŁO SHEA,bioHYALURON PLUS COMPLEX™, OLEJEK ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW,EKSTRAKTY Z: MIODU, CYTRYNY,WANILII, DZIKIEJ RÓŻY, KAKAO, LUKRECJI; KOMPLEKS WITAMIN A+E+F.



Moja opinia

Peelingu do dłoni nie uważam za niezbędny kosmetyk, zawsze możemy pobawić się w robienie mikstur produktów ogólnodostępnych. Niemniej jednak, jest to fajny dodatek do pielęgnacji dłoni. Peeling firmy Eveline dostaniemy w większości drogerii za około 10 zł/75 ml. Opakowanie prezentuje się rzeczywiście luksusowo, przykuwa oko klienta wyróżniając się na tle pozostałych kosmetyków. Zapach jest niemal identyczny jak w przypadku kremu, o którym pisałam Wam tutaj, jednak w peelingu wydaje się on nieco mniej intensywny. Peeling niestety nie powala wydajnością, ale mogę mu to wybaczyć. Konsystencja nie sprawia problemów podczas wydobycia produktu z opakowania. Drobinki, które znajdują się wewnątrz, są umiarkowanej wielkości. Jeśli chodzi o działanie, jestem na TAK. Peeling zdziera martwy naskórek w sposób bezbolesny, masowanie nim to sama przyjemność. Drobinki z czasem się zmniejszają, jednak nie roztapiają się całkowicie. Po zakończeniu zabiegu mam wrażenie, jakbym ściągnęła skórę z dłoni na rzecz nowej- delikatnej. Ponadto, po zdarciu martwego naskórka krem lepiej i głębiej wnika w warstwy skóry. Peelingu miał również okazję używać mój facet i był bardzo zadowolony, dopominał się o jeszcze :) Jeśli szukacie produktu z tej kategorii, śmiało- warto sięgnąć po Eveline. Powinnyście być zadowolone tak jak ja. W duecie z dobrym kremem do rąk czyni cuda.



Produkt otrzymałam w ramach współpracy, 
jednak nie miało to żadnego wpływu na moją ocenę

wtorek, 28 kwietnia 2015

Wishlista- maj/czerwiec

Perspektywa nadprogramowej gotówki sprawiła, że pojawiły się nowe chciejstwa kosmetyczne. Małe i duże. Postanowiłam zrealizować kilka z nich, mam nadzieję, że mi się to uda. 


Jak już wspominałam, planuję zamówić zestaw do manicure hybrydowego. Z racji braku ulubionych kolorów w zestawie, jaki będę zamawiać, postanowiłam uzupełnić je o trzy lakiery Semilac. Nie mogło zabraknąć mojej ulubionej mięty. Padło na numer 022 mint. Moje serce podbił również kolor 032 biscuit oraz 055 peach milk. Postanowiłam również wypróbować podkład mineralny. Wybrałam próbki z firmy Annabelle Minerals. Jestem bardzo ciekawa, czy spodoba mi się sposób aplikacji tego rodzaju podkładu. Kolejne chciejstwo to maska Kallos Aloe. Jej zakup być może nieco odłożę w czasie, dopiero wpadł do moich zbiorów Cherry. Jeszcze się zastanawiam. Podobnie jest z szamponem pszeniczo- owsianym Sylveco. Z jednej strony- bardzo spodobała mi się jego próbka, z drugiej- szkoda mi 22 zł na szampon, który idzie na moje włosy jak woda. Muszę rozważyć wszelkie za i przeciw :)


Miałyście jakieś pozycje z mojej wishlisty?
Czekam na komentarze :)

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Dzień dla włosów z Kallos Cherry

Dzisiejszy post miał pojawić się we wtorek, bo wtedy też ten dzień miał miejsce, ale lepiej późno niż wcale. Nie mogłam się oprzeć nowo zakupionemu Kallosowi Cherry. Jak pewnie zdążyłyście zauważyć, maski Kallos odpowiadają moim włosom i właściwie większość spisuje się na nich bez zarzutu. Wiśniowy cudaczek jest dopiero w fazie testowania, ale coś czuję, że zagości u mnie na stałe.



Na noc, jak zawsze, naolejowałam włosy olejem z pestek moreli. Przed nałożeniem oleju spryskałam włosy mieszanką gliceryny i wody. Swoją drogą, niedługo dobiję do dna oleju i zastanawiam się nad wyborem kolejnego.


Włosy umyłam szamponem przeniczo- owsianym firmy Sylveco. Po przeanalizowaniu składu poważnie rozważam zakup pełnowymiarowego produktu :) 


Po umyciu włosów, nałożyłam na około 30 minut wiśniową maskę. Pachnie wręcz obłędnie, przypomina mi wiśniowe lizaki- cukierki.


Z efektu jestem bardzo zadowolona. Włosy po wysuszeniu chłodnym nawiewem były gładkie, sypkie i dociążone. Nie miałam nawet najmniejszych problemów z ich rozczesaniem, poszło szybko- i to bez pomocy Gliss Kurowego sprayu. Zapach maski bardzo długo unosił się na włosach. Na recenzję jeszcze jest zbyt wcześnie, ale już czuję, że dołączy ona do grona moich ulubieńców.




 Miałyście do czynienia z wiśniowym Kallosem? Jak Wasze wrażenia?

piątek, 24 kwietnia 2015

Eveline Argan Gold Edition Waniliowy krem- maska do rąk i paznokci

Cześć :) Testowanie produktów Eveline trwa w najlepsze, jak na razie wrażenia jak najbardziej pozytywne. Dziś na tapetę idzie krem- maska do rąk i paznokci.Niegdyś miałam do czynienia z kremami do rąk Eveline, ale nie wywołały u mnie efektu wow. Jeżeli jesteście ciekawe, czy ten gagatek sprawdził się na moich dłoniach, zapraszam do dalszej części postu.


Co pisze producent?

Waniliowy Krem-Maska do Rąk i Paznokci intensywnie regeneruje i zapewnia długotrwałe nawilżenie nawet najbardziej suchej skórze dłoni. Innowacyjna formuła oparta na Argan Regenerative Complex odżywia dłonie sprawiając, że stają się one aksamitnie gładkie oraz wzmacnia paznokcie. Chroni wrażliwą skórę przed działaniem czynników zewnętrznych. Regularne stosowanie zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry dłoni.
Argan Regenerative Complex - unikalny kompleks regenerujący, który natychmiast przynosi ulgę suchej skórze. Zawiera olejek arganowy, masło shea, kompleks witamin A+E+F, d-panthenol, alantoinę, olejek z kiełków pszenicy i naturalną betainę. 

Stosowanie: Kilka razy dziennie niewielką ilość kremu wmasować w umytą skórę dłoni.




Moja opinia

Byłam bardzo ciekawa, czy krem sprawdzi się na moich dłoniach. Choć nie są wymagające i ekstremalnie przesuszone, lubię czuć porządne i dogłębne nawilżenie. Krem dostępny jest w drogeriach i marketach, a jego cena to około 6 zł za 50 ml. Opakowanie, to miękka tubka zamykana na klik i bez problemu możemy wydobyć jego zawartość. Kolor jest delikatnie żółty. Konsystencja o umiarkowanej gęstości. Wydajność nie należy do nadzwyczaj wysokich.  Zapach kremu jest bardzo intensywny, jest już na trzecim miejscu w składzie. Pierwszy raz spotykam się z takim kremem. Dominuje woń wanilii, nie jest to ciasteczkowa wanilia, lecz taka obecna w perfumach. Podoba mi się, ale po dłuższym czasie męczy nos, a stety niestety utrzymuje się na dłoniach baaardzo długo. Najważniejsze jednak to działanie kremu, które w tym przypadku jest jak najbardziej przyzwoite. Jestem zadowolona z nawilżenia, jakie otrzymuję od Eveline. Krem szybko się wchłania, dłonie po jego użyciu są aksamitne, nie dostrzegam tłustej warstwy. Skórki wokół paznokci, z którymi ostatnio mam ogromny problem, po jego użyciu stają się na pewien czas mniej widoczne. Grubszą warstwę nakładam na noc, a rano budzę się z miękkimi i delikatnymi dłońmi. Problemem jest jednak dla mnie ten zapach, który jest zdecydowanie za bardzo intensywny. Choć jestem do niego ustosunkowana raczej negatywnie, obawiam się, że osoby, którym w stu procentach się spodoba, również będą zmęczone jego ciągłą obecnością. Gdyby nie ten jeden mankament, krem dostałby ode mnie mocną 5. Jednak za zapach odejmuję pół punkta, co daje 4,5. 




Produkt otrzymałam w ramach współpracy, 
jednak nie miało to żadnego wpływu na moją ocenę.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Przyspieszanie porostu- plan

Hej :) Dziś miał być post o dniu dla włosów, ale pojawi się następnym razem. Kilka dni temu po raz pierwszy obcinałam końcówki włosów maszynką do strzyżenia i o tym też miałam napisać, jednak spontanicznie skróciłam włosy o jakieś 4 cm- nożyczkami, dlatego efekt po maszynce widoczny nie jest. Widocznie za to odżyły moje końcówki, na których przerzedzenie jest już nieco mniej widoczne. Namówiły mnie do tego dziewczyny. Aniu i Kamilo- dziękuję :) Skoro kilka cm poszło w niepamięć, ruszam za to z planem przyspieszenia porostu. Mam nadzieję, że uda mi się wytrwać. Olejowanie włosów, rzęs, paznokci, suplementacja i jeszcze porost... Chwyciłam kilka srok za ogon jednak na pewno pogodzę wszystkie, postawiłam sobie to za cel i musi się udać.


Joanna Power Hair to chyba nowośćna drogeryjnych półkach. Nigdy wcześniej nie widziałam tej serii, dziś po raz pierwszy zobaczyłam tą wcierkę i od razu wrzuciłam do koszyka. Mam nadzieję, że się sprawdzi i będę z niej w 100% zadowolona. Pierwsze wtarcia już za mną.


Silicę przyjmuję od kilku dni w ramach akcji suplementacji, na porostu być może również okaże się pomocna. Przepraszam za nieładne opakowanie, ale pani w aptece miała tylko jeden listek i takie też opakowanie. :)


Aby wcierka lepiej działała, a cebulki zostały pobudzone, zaczynam regularne masowanie tym oto przyrządem. Mam go już pewien czas, lecz nie mogłam zmobilizować się do regularnego masowania. Teraz nadeszła chwila mobilizacji i codziennie będę masować skalp przez jakieś 5 minut. Dziewczyny, jeśli jeszcze nie miałyście styczności z tym cudeńkiem, koniecznie nadróbcie zaległość! Masuje naprawdę przyjemnie, a jeszcze przyjemniej jest, gdy masuje nas ktoś. Polecam :)

Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować plan i stracone centymetry szybko odrosną. Trzymajcie kciuki, aby tak się stało i aby mój zapał nie minął :) Jeśli miałyście coś z w/w rzeczy, koniecznie dajcie znać.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Milka od Eveline czyli Eveline Color Edition 922

Dobry wieczór drogie Panie. Dziś mam dla Was recenzję pierwszego produktu, który wybrałam z paczuszki od Eveline, a jest to lakier o przepięknym kolorze z serii Color Edition o numerze 922. Przyznam Wam, że już od dawna na niego się czaiłam, ale gdy już byłam zdecydowana, to go nie mogłam znaleźć. Dlatego, gdy zobaczyłam go w paczce, którą otrzymałam w ramach współpracy, byłam podwójnie szczęśliwa. Lakiery Color Edition darzę ogromną sympatią nie tylko ze względu na kolor, ale także na jakość. Wiedziałam, że na pewno się polubimy!


Lakier znajduje się w słoiczku o pojemności 12 ml. Jego cena to ok. 8 zł i znajdziemy go w każdej drogerii/markecie, które zaopatrzone są w szafy Eveline. Numerek 922 zdecydowanie przykuwa wzrok i wyróżnia się z gamy kolorystycznej, o ile się nie mylę, nie widziałam koloru zbliżonego do przepięknej lawendy. Lakier posiada szeroki pędzelek, który bardzo lubię, ponieważ mam dużą płytkę i takie pędzelki zdecydowanie ułatwiają aplikację.


Bardzo polubiłam ten kolor. Kojarzy mi się z Milką i z racji, iż nie jem czekolady, mogę ją sobie wyobrazić patrząc na pomalowane tym lakierem paznokcie. Do pełnego krycia potrzebne są dwie warstwy i tyle też mam na powyższym zdjęciu. Niestety, dopiero po jego zrobieniu zauważyłam, że światło padło felernie i paznokcie wyglądają, jak z prześwitami. Zapewniam Was jednak, że tak nie było :) Milka utrzymała się na moich paznokciach 4 dni (BEZ TOP COATU!!)  na pewno wytrzymałaby jeszcze dwa dni dłużej, jednak złamał mi się paznokieć i zmyłam lakier. Nie pojawiły się żadne odpryski oprócz lekko startych końcówek, ale nie wpływało to na estetykę paznokci. Jestem bardzo mile zaskoczona, ponieważ, jak wielokrotnie wspominałam, lakiery na moich paznokciach utrzymują się o wiele krócej. Mięta i koral z tej serii utrzymały się mniej więcej tyle samo czasu, więc lakier jest naprawdę godny polecenia. Za przyzwoitą cenę możemy cieszyć się świetną pigmentacją, trwałością i łatwością aplikacji. 



Produkt otrzymałam w ramach współpracy, 
jednak nie miało to żadnego wpływu na moją ocenę.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Współpraca- zapowiedź testów

Cześć:) Dziś chciałam Wam się pochwalić, że mój blog został wybrany do testowania kosmetyków Eveline. Bardzo ucieszyła mnie ta wiadomość oraz fakt, że w paczuszce nie znalazła się żadna z odżywek do paznokci zawierająca nieszczęsny formaldehyd,bo nie zaryzykowałabym ponownie jej używania :D 



Produkty, jakie otrzymałam do testów, to:

* serum do rzęs
* balsam do ust SOS
* tusz do rzęs X-treme Noir
* luksusowy peeling do dłoni
* krem- maska do dłoni
* bezalkoholowy tonik micelarny
*lakiery Color Edition nr 917 oraz 922
* luksusowy balsam ujędrniająco- kojący
* dwa kremy dla mamy- na dzień i na noc


Jestem bardzo zadowolona z paczki, jaką otrzymałam. Niektóre produkty już wypróbowałam i wrażenia jak najbardziej pozytywne. Recenzja pierwszego produktu już zaplanowana, ale wybór drugiego należy do Was. Którego kosmetyku jesteście najbardziej ciekawe? Dajcie znać w komentarzach :)

piątek, 17 kwietnia 2015

Akcja- suplementacja u Gumi

Dziś małe ogłoszenia parafialne. Dwa dni temu na blogu u Agnieszki rozpoczęła się akcja związana z przyjmowaniem suplementów mających za zadanie poprawę wyglądu naszej skóry, paznokci, a także włosów. Od początku wiedziałam, że muszę w niej uczestniczyć. Więcej szczegółów poznacie klikając w poniższy obrazek.


Ja zdecydowałam się na suplementację preparatem Silica. Czytałam wiele pochlebnych opinii o nim więc mam nadzieję, że pomoże mojej cerze, paznokciom i włosom. Tym bardziej, że planuję rozpocząć przygodę z hybrydami, więc wzrost i poprawa kondycji pazurków jest jak najbardziej pożądana. Jak na razie kupiłam tylko jeden listek, więcej w aptece nie było, przy najbliższej okazji uzupełnię zapas. Jeden listek zawiera 20 tabletek, planuję przyjmować dwie dziennie. 


Zachęcam do wzięcia udziału w akcji i wspólnej suplementacji :)
Ktoś jeszcze bierze udział? Dajcie znać :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Denko #5 - luty/marzec

Zawsze takie posty pojawiały się u mnie dość wcześnie, jednak to denko przypada na połowę kwietnia. Przez dwa miesiące udało mi się zużyć nieco produktów- o wiele więcej niż przypadłoby na jeden miesiąc. Zapraszam na kilka słów o lutowo- marcowych wyrzutkach.


Tradycyjnie, zielonym kolorem oznaczę produkty, do których z pewnością wrócę. Niebieskim- takie, do których być może wrócę, ale nie jest to pewne. Natomiast na czerwono przedstawię Wam buble kosmetyczne, od których będę się trzymać z daleka. 


1. Kallos Chocolate- pisałam o niej tutaj. Jedna z lepszych masek jakie miałam okazję używać. Dość długo zajmowało mi jej zużycie, ale to dlatego, że kupuję nowe produkty, a ją stosowałam rzadko w ostatnim czasie. Polubiłyśmy się i pewnie kiedyś do niej wrócę.

2. Szampon Babydream- gości u mnie w każdym denku, kupuję niezmiennie od dłuższego czasu, w tym miesiącu zużyłam dwa opakowania i pewnie zużyję jeszcze niejedno.

3,4. Szampon i odżywka Dove Pure Care Dry Oil- pisałam o nich tutaj. Nie polubiłam się szczególnie z tymi produktami. Nie wrócę do nich ponownie.

5. Gliceryna- ostatnio mój hit w pielęgnacji włosów. Kolejne opakowanie już kupiłam.


6. Krem na dzień Ziaja Liście Manuka- jedna próbka to zbyt mało, aby ocenić działanie kremu. Nie zaszkodził mojej skórze. Może kiedyś go zakupię.

7. Vichy Lift Activ- nie polubiłam się z nim. Dziwnie zachowywał się na mojej skórze. Jestem na nie.

8. Nivea odżywczy balsam do ciała pod prysznic- chyba nie umiem się takimi specyfikami posługiwać, bo próbka wystarczyła tylko na ręce i brzuch. Nie przepadam za kosmetykami Nivea, dlatego nie planuję zakupu pełnowymiarowego produktu.

9. Dermo Pharma kwas traneksamowy- serum zaciekawiło mnie swoim działaniem. Stosowane pod krem przyjemnie wygładzało skórę i napinało ją. Być może kiedyś zdecyduję się na pełne opakowanie.



10. Bania Agafii balsam aktywator wzrostu- wzrostu włosów nie zauważyłam dzięki temu produktowi, ale to dlatego, że stosowałam go sporadycznie. Przyjemna maska na skalp. Chętnie kupię ponownie.

11. Krem Anida kwiat lnu- wypada nieco słabiej od wersji z woskiem pszczelim, ale dobrze nawilża i wygładza dłonie. Gdy wykończę zapasy, może kupię go ponownie.

12. Pasta Ziaja Liście Manuka- podobnie jak szampon Babydream, pojawia się w każdym denku i nadal będzie się pojawiać. Recenzja była na blogu jakiś czas temu. 




13. Zmywacz do paznokci Isana- jedyny ulubiony, nie wysusza skórek oraz świetnie zmywa lakier. Kupuję go nieustannie.

14. Tusz Eveline Magnetic Look- pisałam o nim tutaj. Byłam z niego bardzo zadowolona i nie wykluczam powrotu do niego po zużyciu zapasów.

15. Podkład Bell Illumi- recenzja pojawiła się tutaj. Bardzo się polubiliśmy, planuję zakup kolejnego opakowania. Hit!

16. Joko odżywka do paznokci z wapniem- zużyłam już jej trzecie opakowanie. Bardzo się polubiłyśmy i wypada w końcu napisać o niej recenzję :)

17. BeBeauty matujący płyn micelarny- choć na początku spisywał się bez zarzutów, pod koniec użytkowania szczypał w oczy. Zużyłam go do mycia pędzli. Chwilowo nie planuję ponownego zakupu.

18. Ziaja Intima- płyny do higieny intymnej Ziaja używam od kilku lat i jestem z nich zadowolona. Nie podrażniają, używam ich także do mycia twarzy. Na pewno kupię go jeszcze nie raz.


Jak Wam poszło w tym miesiącu? Jesteście zadowolone ze swoich zużyć?

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rosyjski dzień dla włosów

Dawno nie było na blogu posta o zintensyfikowanej pielęgnacji. Olejowanie przed każdym myciem trwa w najlepsze. Efekty z pewnością będą zadowalające. Postanowiłam nieco zmodyfikować dotychczasowe olejowanie- robię mieszankę wody i gliceryny, pryskam nią włosy przed nałożeniem oleju. Dziś oprócz oleju, na moich włosach zagościły maski Babuszki Agafii, które już jakiś czas temu wpadły do moich zbiorów kosmetycznych.



Jak już wspomniałam, na noc nałożyłam olej z pestek moreli, a pod olej mieszankę z wody i gliceryny. Zamierzam również w ten właśnie sposób olejować włosy przez całą akcję i po jej zakończeniu. Mam nadzieję, że olejowanie przed każdym myciem włosów wejdzie mi w nawyk.


Rano umyłam włosy płynem Facelle, któremu postanowiłam dać jeszcze jedną szansę. Szampon Babydream chwilowo odstawiam na rzecz łagodniejszych detergentów. Moje włosy ostatnio nie są w swej szczytowej formie. Przyda się im łagodniejsze traktowanie. Na skalp nałożyłam (i jednocześnie zdenkowałam) Balsam Aktywator Wzrostu od Babuszki Agafii, a na długość Odżywczy Balsam Do Włosów z dodatkiem kilku kropel gliceryny. Tak przygotowaną mieszankę podgrzałam ciepłym powietrzem suszarki i pod czepkiem i ręcznikiem potrzymałam ok. 30 minut. Po tym czasie zmyłam wszystko z włosów, rozczesałam i wysuszyłam chłodnym nawiewem. 


Dzisiejszy dzień dla włosów uważam za wyjątkowo udany. Włosy mimo braku silikonów rozczesały się w miarę bezproblemowo, były zdyscyplinowane. Są wygładzone i lekkie, nawilżenie jest widocznie wyczuwalne. Po wysuszeniu były gładkie i lśniące. Końcówki włosów z o dziwo nie okazywały przesuszeniu, czyżby to zasługa gliceryny? Glicerynę koniecznie muszę włączyć na stałe do pielęgnacji włosów, dotychczas stosowałam ją okazyjnie. A do rosyjskich produktów z pewnością jeszcze wrócę nie raz. Są bardzo miłą i naturalną odmianą dla Kallosów. Poniżej jeszcze przedstawiam kilka fotek moich blond łobuzów.






Akcja pielęgnacja trwa w najlepsze. Olejuję włosy, rzęsy, planuję jeszcze wziąć udział w akcji kochanej Agusi, gdzie w roli głównej wystąpią suplementy. W tym miejscu mam do Was prośbę- mogłybyście polecić mi jakieś dobre i sprawdzone suplementy? CP nie planuję stosować. Myślę o tabletkach Silica. Macie jakieś doświadczenia z nimi? A może inne suplementy sprawdziły się u Was? Piszcie w komentarzach :*

niedziela, 12 kwietnia 2015

Balea Mango i Aloes odżywka nawilżająca

Cześć wszystkim :* Znów dopadły mnie problemy z rodzaju złośliwość przedmiotów martwych. Tym razem nieoczekiwanie skończył mi się transfer i nie miałam dostępu do internetu. No może nie tak do końca, internet działał, ale strasznie wolno, nie pozwalało to nawet na napisanie posta, czy odpisanie na maila. Mam nadzieję, że problemy tego typu już się nie powtórzą. 
Problemy z internetem oczywiście nie rzutowały na olejowanie- olej lśni na mych włosach przed każdym myciem. Mam nadzieję, że w Was również jest tyle zapału pielęgnacyjnego co we mnie. Trzymam za Was kciuki :*

Dziś mam dla Was recenzję odżywki, która pojawiła się w marcowych ulubieńcach. Dostałam ją w paczuszce od kochanej Agatki. Nieco wcześniej używałam już innych produktów do włosów Balea- szamponu z tej samej serii co dziś opisywana odżywka oraz zestawu figowego. O ile szampony działały przeciętnie, z tłumu się nie wyróżniając, o tyle efekty po odżywce pozostawiały wiele do życzenia ( ale o tym innym razem). Do odżywki podeszłam baardzo sceptycznie, ale jak się okazało, zupełnie niesłusznie!



Skład


Jak już wspomniałam, odżywkę potraktowałam z dystansem. Nie spisałam jej na straty, jednak nie oczekiwałam cudów. Oprócz nieudanej przygody z wersją figową, na jej niekorzyść działał fakt, iż nie zawiera silikonów, które moim włosom służą i nie zamierzam ich odstawiać. Jeśli chodzi o sprawy techniczne- za 300 ml odżywki płacimy około 6 zł w polskich sklepach. W drogeriach DM cena to około 0,65 euro. Niestety, podobno została wycofana, a na jej miejsce pojawi się inny wariant zapachowy. Co tu dużo mówić- odżywce należą się przeprosiny. Moje obawy ani trochę się  nie sprawdziły. Przyznam szczerze, że gdyby nie napis na opakowaniu, nie wpadłabym na to, że nie zawiera ona silikonów! Włosy po jej użyciu są niezwykle miękkie i delikatne. Efekt wow. Rozczesują się bez problemu, co było kolejnym zaskoczeniem, silikony nie są potrzebne. Są idealnie dociążone, nie fruwają na wszystkie strony, jak to ostatnio im się zdarzało. Odżywka jest bardzo wydajna. Nie spowodowała łupieżu ani przetłuszczania włosów, nie obciąża ich. Na deser zostawiam Wam zapach, który jest wręcz fenomenalny! Soczyste mango, gdzieś już czułam ten zapach- na pewno w jakimś jogurcie. :) Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się gdzieś ją dorwać, jeśli rzeczywiście została wycofana. Jestem bardzo zadowolona z jej działania i chętnie przeżyję przygodę z mango jeszcze raz :)

środa, 8 kwietnia 2015

Kwietniowe olejowanie włosów- start

Cześć. Wypoczęte po Świętach? Najedzone? Zatem możemy ruszać z akcją olejowania włosów. Zgodnie z umową, zaczynamy od dziś starania o piękne i zadbane włosy, a oleje nam w tym pomogą. 




1. Akcję rozpoczynamy dziś i przez cały miesiąc 
staramy się olejować włosy przed każdym myciem. 

2. Wybieramy olej- może być to mieszanka, oliwka itd.

3. Metoda olejowania- dowolna.

4. Chciałabym, abyście wykonały zdjęcie 
przed i po kuracji, aby efekty były uwierzytelnione.

5. Po zakończeniu akcji będę czekała na Wasze zdjęcia 
wraz z komentarzem na temat wybranego oleju, ogólnymi wrażeniami, adresem bloga etc.
(w tytule maila poproszę o Wasz nick)

6. Możecie wstawić na bloga banerek lub w inny sposób poinformować o akcji.

7. Powodzenia :*

Lista Uczestniczek

1. carmen instars
2. Kosmetyki Panny Joanny
3. Scarlet23
4. Sylwia
5. Justine Urodowe Popołudnie
6. Barbara Maciejewska
7. KarolajnBy
8. recenzjemarteła
9. Anszpi- Droga do perfekcyjnych włosów
10. Dektam
11. Mariola Dobosz
12. Kindziorek1
13. Kamila Konarska
14. Agnieszka Winciorek
15. Weir
16. Beauty B.
17. Karolina Perz
18. Zuzia P
19. Anett
20. Karolina Pyrkosz
21. Maggie
22. Skye
23. Olga
24. Nitka
25. Złota Orchidea


Jeżeli kogoś pominęłam to przepraszam, niektóre komentarze nie były jednoznaczne z chęcią wzięcia udziału. Jeśli ktoś nie został wpisany, a pisał komentarz, lub też się spóźnił, piszcie :)
Życzę nam powodzenia :)

niedziela, 5 kwietnia 2015

Wesołych Świąt!

Kochane moje, z okazji Świąt Wielkiej nocy chciałabym Wam życzyć przede wszystkim zdrowia, bo wiem, że nie każdemu ono ostatnio dopisuje. Szczęścia, spokoju w świąteczne dni, aby Wasze wszystkie marzenia się spełniły, a serca na co dzień wypełnione były radością. 


Do usłyszenia po Świętach :*

czwartek, 2 kwietnia 2015

Pierwszy makijaż- Makeup Revolution Iconic 3

Dziś przychodzę do Was z nieśmiałym postem, w którym przedstawię Wam mój pierwszy makijaż- wykonany za pomocą paletki Makeup Revolution Iconic 3. Jestem przygotowana na wszelaką krytykę. Niestety, przede mną jeszcze mnóstwo pracy jeśli chodzi o samo wykonanie makijażu, a także o technikę robienia zdjęć oczu. Niezwykle ciężko jest uchwycić rzeczywiste barwy, nie wspominając już o ujęciu. Jednak nieśmiało ujawnię się z moimi zmaganiami, a co mi szkodzi :)




Od kiedy mam paletki MUR, w makijażu dominują u mnie odcienie nude. Kreska standardowo pozostała. Muszę nauczyć się ją rozcierać, ale wszystko w swoim czasie :)


Po nałożeniu bazy, ruchomą powiekę pokryłam cieniem oznaczonym numerem 1 pędzlem Hakuro H79. Łuk brwiowy zmatowiłam matowym cieniem numer 3 przy pomocy pędzla Hakuro H74. W kąciku oka pędzlem H74 zaaplikowałam mieszankę dwóch cieni, oznaczonych numerem 2, od razu rozcierając je tym samym pędzlem. Całość wydawała mi się zbyt błyszcząca, zatem na wszystkie kolory nałożyłam matowy cień oznaczony 4, rozcierając go puchaczem. Na sam koniec zrobiłam kreskę eyelinerem Wibo. 




Do całego makijażu użyłam następujących kosmetyków i pędzli:


* Podkład Rimmel Stay Matte 100 Ivory
* Baza pod cienie Essence I Love Stage
* Puder ryżowy Paese
* Bronzer Makeup Revolution Ultra Bronze 
* Tusz Eveline Magnetic Look
* Eyeliner Wibo
* Tusz do brwi Wibo Eyebrow Stylist
* Pomadka Golden Rose Velvet Matte 07

* Hakuro H50s
* Hakuro H74
* Hakuro H79
* Essence Blush Brush
* No name- pędzel do pudru

Mam nadzieję, że makijaż Wam się spodobał. Jeżeli macie jakieś uwagi lub sugestie- piszcie.
Jestem gotowa na wszystko :)